Ostatnie lata pokazały nam, jak kapryśny może być rynek usług wymagających z natury stabilności i wieloletnich inwestycji materialnych i personalnych. Dotyczy to także branży hotelowej i SPA. Jak radzić sobie z wyspecjalizowanymi kadrami? Czy import pracowników jest atrakcyjnym rozwiązaniem?
Piotr Legucki
Wśród wielu problemów, które dotykają branżę hotelową, jeden od lat pozostaje jej największą bolączką. To obsada kadrowa pracowników związanych z bezpośrednią obsługą klientów.
Mimo kolejnych kryzysów, napływu uciekinierów z Ukrainy, różnych bodźców ekonomicznych, wyraźnie widać, że nadal przeszkoda, która limituje możliwości sprawnej obsługi większej liczby gości nie została pokonana w sposób satysfakcjonujący osoby zarządzające obiektami.
Dostępność personelu
Wśród czynników wpływających na satysfakcjonującą dostępność personelu wymienić należy:
stale rosnącą bazę usługową, która wymaga coraz większej obsady;
proces starzenia się społeczeństwa, wpływający na dwa zjawiska: rosnące możliwości finansowe i zainteresowanie usługami hotelowymi starszych grup społecznych oraz przesuwanie pracowników w coraz wyższe grupy wiekowe, niezdolne do wykonywania niektórych, cięższych prac;
powszechny w bogacących się społeczeństwach trend unikania cięższych prac, w sytuacji szerszego dostępu do pracy koncepcyjno-odtwórczej.
Goście hotelowi niejednokrotnie zauważają, że pokoje nie są im udostępnione na czas, albo nie są przygotowane we właściwym standardzie, bo personel nie opanował jeszcze tej trudnej sztuki. Często zdarza się też, szczególnie w popularne długie weekendy, że masowe przyjazdy gości blokują działalność strefy SPA, powodując niezadowolenie klientów z powodu niemożności skorzystania np. z masażu. Powyższe czynniki zmuszają hotelarzy do szukania nowych rozwiązań, popularnych na innych rynkach, ale nie docenianych jeszcze w Polsce.
Wiele hoteli, chcąc uzyskać stabilizację kadry, coraz większą uwagę zwraca na kraje azjatyckie. Prym wiodą tu Filipińczycy, którzy tradycyjnie stanowią trzon załogi wielu hoteli na świecie. Również krążące od koła polarnego po równik wycieczkowce nie mogłyby funkcjonować bez personelu z Filipin, bo często pozyskują z tego kraju 80 procent swojej załogi.
Czy to jest trudne?
Zarówno Polska, jak i Filipiny nie ułatwiają przedsiębiorcom swobodnego kształtowania swojej bazy pracowniczej. Na tej drodze staje szereg przeszkód, których pokonanie jest czasochłonne i wymaga dogłębnej znajomości procedur.
Prawo filipińskie ściśle limituje krąg zagranicznych firm, które mogą sprowadzać pracowników z Filipin. Koniecznością jest znalezienie partnera filipińskiego, który posiada odpowiednie koncesje na tego typu działalność. Pozornie takich firm jest sporo, ale zarówno ich wiarygodność, jak i warunki współpracy, muszą być dokładnie sprawdzone. Niektóre mają tak wybujałe wymagania finansowe, że opłacalność współpracy z nimi jest problematyczna.
Kolejnym krokiem, po podpisaniu umowy z partnerem filipińskim, jest uzyskanie, tym razem dla polskiej firmy, akredytacji rządu filipińskiego do sprowadzania pracowników z tego kraju. Ta skomplikowana procedura może trwać nawet rok (!), stanowi jednak niezbędną podstawę do dalszych działań.
Agendy rządu Filipin są bardzo kapryśne, zmieniają ad-hoc wymagania i nigdy do końca nie jest jasne, na jakiej podstawie podjęte zostały konkretne decyzje. To kolejna przyczyna, dla której warto znaleźć odpowiedniego partnera biznesowego w tym kraju, który potrafi umiejętnie pracować z lokalnymi władzami.
Rekrutacja pracowników z Filipin
Po przejściu tej „drogi przez mękę”, można przystąpić do najważniejszego etapu, czyli rekrutacji.
Zazwyczaj jesteśmy tu zdani na krytyczną analizę CV, na podstawie którego trzeba ustalić, na ile opisywane doświadczenie kandydata jest kompatybilne z tym co jest preferowane w Europie i w naszej organizacji. Dalszą weryfikację można prowadzić na podstawie zdalnej rozmowy kwalifikacyjnej, ale to też procedura obarczona wysokim ryzykiem błędnej oceny.
Zakwalifikowani kandydaci powinni być objęci kolejnym etapem procedury, czyli uzyskaniem pozwolenia na pracę i polskiej wizy. W zależności od województwa procedura ta trwa od 1 do 4 miesięcy i jest mocno uzależniona od aktualnej polityki państwa. Stosunkowo najszybciej trwa ostatni etap, związany z uzyskaniem wizy. Polska od niedawna posiada swoją ambasadę w Manili, co znacznie ułatwia przejście tej procedury.
Zgodnie z przepisami filipińskimi strona polska musi zapewnić zwrot kosztów podróży, właściwe zakwaterowanie, stałą umowę o pracę, minimalną stawkę wynagrodzenia obowiązującą w Polsce (dla niektórych zawodów stawka ta może ulec zwiększeniu) i minimalny okres zatrudnienia, zgodny z pozwoleniem.
Po przybyciu do Polski pracownik ma prawo starać się o przyznanie karty pobytu, która daje szereg przywilejów, łącznie z możliwością swobodnego poruszania się w obszarze Unii (chociaż bez możliwości zmiany kraju zatrudnienia).
Samodzielnie czy przez pośrednika?
Z powyższych informacji jasno wynika, że w większości przypadków prowadzenie rekrutacji we własnym zakresie jest niecelowe. Ilość formalności, długość trwania procedur, potencjalne koszty jednostkowe, a wreszcie – ryzyko niepowodzenia, wpływają na nieefektywność takiego sposobu rozwiązania problemu.
Wydaje się, że najlepszym podejściem do sprowadzenia wysokokwalifikowanych pracowników z branży hotelowej jest skorzystanie z pośrednictwa wyspecjalizowanej agencji, która jest w stanie, dzięki doświadczeniu i lokalnym kontaktom, dokonać właściwej selekcji i sprawnie przeprowadzić całą operację zatrudnienia.
Zalety zatrudnienia pracownika z Filipin
Takie rozwiązanie ma szereg, organizacyjnych i finansowych, zalet.
Po pierwsze – omijamy żmudny, czasochłonny proces przygotowawczy, który pod znakiem zapytania stawia sensowność działania, szczególnie w kontekście czasu i elastyczności w zatrudnianiu.
Po drugie – korzystamy ze sprawdzonego, istniejącego kanału pozyskiwania pracowników, dysponującego istniejącą bazą danych, częstokroć oferującego pracowników będących w końcowej fazie załatwiania formalności.
Po trzecie – dzięki znajomości specyfiki polskiego rynku firma pośrednicząca istotnie zmniejsza się ryzyko wyboru niewłaściwego kandydata. W naszym przypadku ogromne znaczenia ma także fakt, że dysponujemy lokalnymi szkołami, przeprowadzającymi doskonalące kursy kucharskie, housekeepingu czy kelnerskie jeszcze na Filipinach.
Po czwarte – odpada kosztowna, czasochłonna, wymagająca dodatkowej struktury organizacyjnej, obsługa pracowników w Polsce. Związana np. z organizacją noclegów, pomocy w kontaktach z urzędami, asystą podczas leczenia itp.
Czy to się opłaca?
Przewrotnie powiem – to zależy. Pozyskiwanie zagranicznych pracowników wymaga długofalowej wizji rozwoju. Jest obarczone pewnym ryzykiem, ale niesie też wymierne korzyści.
Pamiętajmy, że żaden kryzys nie trwa wiecznie. W każdym momencie warto więc inwestować w dobrą załogę, potrafiącą perfekcyjnie wykonywać obowiązki. Jest oczywiście truizmem, że jakość nie ma ceny, nie mniej sprawdzone kadry rzadko popełniające błędy, są nieodzownym elementem sukcesu w każdym, także hotelowym biznesie.
Istotną cechą pracowników z Filipin, szczególnie jeśli są dobrze traktowani, jest wysoka lojalność. Ich ojczyzna należy do średniozamożnych krajów azjatyckich, plasuje się w dolnej części tabeli zamożności tego regionu. A branża hotelowa oferuje tam stosunkowo niskie zarobki. Praca w Polsce stanowi dla nich znaczny skok w przychodach i w warunkach życiowych. Ma to znaczenie także dla ich rodzin w ojczyźnie. Dodatkowo, są bardzo czuli na dobrą atmosferę, warunki pracy i zamieszkania.
Nasze doświadczenie pokazuje, że takie wymagania są stosunkowo łatwe do spełnienia, dzięki czemu udaje się zapewnić w wielu firmach stałość kadry pracowniczej.
Niezaprzeczalnym pozytywem jest także skalowalność załogi, dostosowanie zasobów do aktualnych potrzeb, szybka reakcja zarówno na hossę, jak i bessę.
Strategia na przyszłość
Branża hotelarska od dawna korzysta z outsourcingu. Dzisiaj praktycznie nie ma obiektu, który nie bierze takich rozwiązań pod uwagę. Warto więc rozważyć współpracę z firmami, które specjalizują się w imporcie najwyższej klasy pracowników, z krajów, gdzie praca jest traktowana z szacunkiem, a małe różnice kulturowe predestynują pracowników do pracy w europejskim środowisku.
Piotr Legucki
Przez ponad dwadzieścia lat pływał na wycieczkowcach wokół wysp karaibskich i był odpowiedzialny za zarządzanie załogą strefy hotelowej, której trzon stanowili Filipińczycy. Od kilku lat prowadzi firmę leasingującą pracowników z Filipin, z ofertą skierowaną do branży hotelowej.
www.pajkserwis.pl
Tekst pochodzi z wydawnictwa SPA Biznes 2023